Brief 460 – Tusk idzie do TVP

Donald Tusk zapowiedział, że stawi się na debacie wyborczej w samym sercu nieprzychylnego mu TVP. Jarosław Kaczyński z kolei uniknie konfrontacji będąc na spotkaniu w Przysusze. Czy debata wpłynie na emocje w ostatnim tygodniu wyborów? Kto może ją wygrać, a kto nie może jej przegrać?

„Brief 460” to krótsza forma, w której omawiam najważniejsze polityczne wydarzenie tygodnia oraz jego konsekwencje.


Barbara Brodzińska-Mirowska – politolożka, adiunkt w Katedrze Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa UMK w Toruniu oraz autorka Podcastu 460.


Transkrypcja

Barbara Brodzińska-Mirowska

W dzisiejszym odcinku chciałabym się skupić na wydarzeniu politycznym, które dopiero przed nami. Mowa oczywiście o poniedziałkowej debacie, która zapowiedziana jest na późne popołudnie w telewizji publicznej. Otóż w dzisiejszym odcinku chciałabym zarysować kontekst tej debaty, bo uważam, że punkt wyjścia, w którym są dzisiaj liderzy, jest szalenie istotny z punktu widzenia konsekwencji, jakie ta debata może przynieść. Zatem zaczynamy. Skupię się na partiach opozycyjnych i na Zjednoczonej Prawicy.

Co wiemy po tym tygodniu kampanii wyborczej? Otóż upłynęła ona pod znakiem marszu 1. Października. Marsz wygenerował emocje bardzo pozytywne. I te pozytywne emocje są dzisiaj bardziej po stronie partii opozycyjnych niż po stronie partii rządzącej.

Co wiadomo dodatkowo? Pojawiły się pierwsze sondaże, które uwzględniają te emocje pomarszowe. I znów, tu beneficjentami są partie opozycyjne, które w tych sondażach mają pewne wzrosty. Natomiast Zjednoczona Prawica ma pewne spadki, co jest oczywiście w momencie tak krótkim, które nas dzieli od dnia wyborów, dosyć niepokojące dla Zjednoczonej prawicy. Zatem już ten punkt startu związany z emocjami wokół partii politycznych jest na korzyść partii opozycyjnych. Idźmy dalej. Prawo i Sprawiedliwość wydaje mi się, wpadnie w swoją pułapkę zastawioną de facto przez siebie. To znaczy sądzę, że nie ma w zasadzie na dzisiaj żadnych przesłanek, które by sugerowały, że Prawo i Sprawiedliwość może tę debatę wygrać. Dlaczego tak się dzieje? Z dwóch powodów. Po pierwsze, media publiczne są dosyć mocno upolitycznione i przynajmniej jakby ten przebieg tej debaty, jeżeli chodzi o takie nastawienie, pewnie również prowadzących tę debatę, jest dosyć jednoznaczny, tzn. po tym, co w ostatnich tygodniach widzieliśmy w trakcie rozmów z politykami opozycji, które się odbywały w telewizji publicznej raczej trudno nastawiać się na to, żeby tu prowadzący debatę zachowali bezstronność. Zatem to już jest jedna rzecz.

Druga rzecz jest taka, że zapowiedział Jarosław Kaczyński, że udziału w tej debacie nie weźmie. Czyli to już jest pierwsze rozczarowanie elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Dlatego że uważam, że tłumaczenie jakimiś wystąpieniami z tytułu kampanii wyborczej w terenie nie są za specjalnie wiarygodne, dlatego że w TVP czy przed telewizorami tego popołudnia również zasiądzie elektorat Prawa i Sprawiedliwości, więc to też jest spotkanie wyborcze, a co więcej bardzo długo zapewne oczekiwane przez elektorat Zjednoczonej Prawicy biorąc pod uwagę, jaki przekaz na temat opozycji i lidera Koalicji Obywatelskiej przez wiele ostatnich miesięcy, w zasadzie lat, budowała ta opcja polityczna.

Więc uważam, że to już jest pierwszy zawód, tak, elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Dalej konsekwencje w postaci tego, kto weźmie udział w tej debacie ze strony Zjednoczonej Prawicy – wiemy, że będzie to Mateusz Morawiecki – też mogą być znaczące. Dlaczego tak uważam? Uważam tak, że ponieważ w zasadzie Mateusz Morawiecki będzie zmuszony do mocniejszych, bardziej ofensywnych komunikatów w stronę zjednoczonej, w stronę opozycji.

Sądzę, że Jarosław Kaczyński miałby o tyle komfortową sytuację w tej debacie, jeżeli w ogóle mógłby na taki komfort liczyć – pamiętajmy, że on jednak ma złe wspomnienia z debat z Donaldem Tuskiem – ale uważam, że Jarosław Kaczyński mógłby sobie paradoksalnie pozwolić na mniejszy stopień agresji czy ofensywę wobec liderów opozycji z tego m.in. powodu, że on w ten sposób, że bierze udział w tej debacie, już by wypełnił jakieś oczekiwania czy spełnił jakieś oczekiwania elektoratu.

W tym wypadku sądzę, że Mateusz Morawiecki będzie miał o wiele trudniejsze zadanie. Będzie musiał być bardziej ofensywny, co summa summarum znowu stworzy taki, czy potwierdzi ten obrazek, który widzieliśmy też na konwencji Zjednoczonej Prawicy w Katowicach.

To nie służy Zjednoczonej Prawicy w tym sensie, że tak agresywna, negatywna kampania wyborcza w zasadzie mobilizuje elektorat niezdecydowany, elektorat, który skłania się ku opozycji, a powoduje, że Zjednoczona Prawica zmniejsza swoje szanse na pozyskanie małej, bo małej, ale jednak jakiejś części tych niezdecydowanych, którzy np. wcześniej na Prawo i Sprawiedliwość głosowali, ale potem się wycofali, więc już z tego punktu widzenia ta sytuacja jest znacznie, znacznie trudniejsza.

Przerzućmy się na stronę opozycyjną. Uważam, że liderzy opozycyjni są w o wiele lepszej sytuacji. Po pierwsze ze względu na Marsz i emocje z Marszem związane, o których powiedziałam, a po drugie uważam, że oczekiwanie elektoratu opozycyjnego w zasadzie już są spełnione, jeśli chodzi o tę debatę. Tzn. elektorat Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej bardzo oczekiwał tej konfrontacji i sam fakt zapowiedzi Donalda Tuska, że on w tej debacie weźmie udział, w zasadzie już wyczerpuje bardzo mocno ich oczekiwanie. Oni chcieli tej konfrontacji i tę konfrontację dostaną, tzn. ich lider zapowiedział, że nie boi się pójść do mediów publicznych i na dość nieprzyjaznym sobie gruncie wziąć udział w takiej debacie.

Dlaczego jeszcze Donald Tusk jest w o wiele bardziej moim zdaniem komfortowej sytuacji? Dlatego, że nawet jeżeli założymy mniej optymistyczny scenariusz, tzn. Donald Tusk, zakładamy, że wypadnie gorzej w tej debacie, to w zasadzie on, jeśli wypadnie gorzej, ale bardzo dobrze wypadnie inny lider lub liderka, strony opozycyjnej, to w zasadzie opozycja ma załatwioną sprawę. To znaczy ktokolwiek, kto dobrze wypadnie po stronie opozycyjnej, ale nie sądzę, żeby to był jakiś specjalnie duży problem, spowoduje, że te emocje i odczucia, zwłaszcza niezdecydowanych wobec tej debaty, będą jednoznaczne. Zatem ja nie spodziewam się jakiegoś wielkiego zaskoczenia jeżeli chodzi o przebieg tej debaty.

Bardzo, bardzo bym chciała mylić się w tej ocenie, natomiast uważam, że dziś punkt wyjścia do tej debaty jest zdecydowanie bardziej korzystny, możliwy do wykorzystania przez partie opozycyjne niż przez Zjednoczoną Prawicę. Zobaczymy, jak to ostatecznie wyjdzie, ale uważam, że są w zupełnie odmiennej sytuacji i ta sytuacja jest zdecydowanie mniej komfortowa dla Zjednoczonej Prawicy.

Nie pozostaje nam nic innego, jak zasiąść o 18.30 w poniedziałek przed telewizorami i obejrzeć tę debatę. Jeśli nie będziecie mieli na to czasu i ochoty, to ja na pewno będę miała czas i sposobność zobaczyć tę debatę. No i zapewne odniosę się do jej skutków w kolejnym odcinku „Brief 460”.

 ​