Brief 460 – Marsz Miliona Serc

Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę, a wraz z nią PiS i KO organizują weekend konwencji. Wydarzeniem tygodnia jest zapowiadany od dawna Marsz Miliona Serc w Warszawie. Co chciał osiągnąć Donald Tusk, czy mu się udało oraz jak na to zareagował PiS?

„Brief 460” to krótsza forma, w której omawiam najważniejsze polityczne wydarzenie tygodnia oraz jego konsekwencje.


Barbara Brodzińska-Mirowska – politolożka, adiunkt w Katedrze Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa UMK w Toruniu oraz autorka Podcastu 460.


Transkrypcja

Barbara Brodzińska-Mirowska

Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę. Najbliższe dwa tygodnie zdecydują de facto o tym, jak będzie wyglądała polska scena polityczna po 15 października. Dlaczego? Dlatego, że to właśnie w najbliższym czasie osoby, które są mniej zainteresowane polityką lub niezdecydowane będą najpewniej bardziej intensywnie politykę śledzić.

Dlatego dzisiaj zadaję pytanie o to, jak może na tę grupę zadziałać Marsz Miliona Serc, bo uważam, że to jest najważniejsze wydarzenie minionego tygodnia. Przeanalizuję to wydarzenie z punktu widzenia szans i zagrożeń dla partii opozycyjnych, ale skupię się również na tym, jak na tę inicjatywę, na ten event polityczny zareagowało Prawo i Sprawiedliwość i Zjednoczona Prawica, bo tym razem, w przeciwieństwie do czerwca, taka reakcja się pojawiła.

Zaczynamy od partii opozycyjnych. Z założenia lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk chciał, aby emocje, które pojawiły się po marszu 4 czerwca, móc odtworzyć w październiku, tuż przed kluczowym wyborczym momentem. Rzeczywiście atmosfera tego marszu była dość zbliżona.

Marsz wykorzystano po to, aby po pierwsze przekaz zbudować, powtórzyć, bardziej uspójnić. Więc tutaj ten mechanizm się pojawił. Koalicja Obywatelska oczywiście liczy na taki bardzo wymierny efekt w postaci pewnych zwyżek sondażowych, ale w tym marszu chodzi także o zmobilizowanie osób niezdecydowanych. I w tym sensie chodzi nie tylko o to, żeby zyskała Koalicja Obywatelska jako partia największa, partia opozycyjna, ale aby te emocje udzieliły się także szeroko rozumiane elektoratowi opozycyjnego.

Dlaczego? Dlatego, że dzisiaj w tym całym zamieszaniu wyborczym jest w zasadzie jeden pewnik. Tym pewnikiem jest to, że aby partie polityczne opozycyjne utworzyły po 15 października rząd, konieczne jest, aby wszystkie one, zwłaszcza te mniejsze partie, czyli Lewica i Trzecia Droga, przekroczyły próg i od kilku dni było widać, że partie opozycyjne zupełnie inaczej pozycjonują się wobec tego marszu niż jeszcze w czerwcu.

To znaczy rzeczywiście liderzy Lewicy dawno już zapowiedzieli, że w tym marszu będą brać udział. I w trakcie tego marszu rzeczywiście było miejsce i przestrzeń na to, aby również przedstawiciele tej partii swoje miejsce znaleźli. Bardzo dobre, dynamiczne wystąpienie Włodzimierza Czarzastego zaznaczyło wyraźnie obecność Lewicy i z punktu widzenia interesu partii opozycyjnych to dobrze, dlatego że w ten sposób właśnie można ten sukces marszu przełożyć także na inne partie.

Nie było liderów Trzeciej Drogi, ale zadbali oni o to, aby przygotować już wcześniej przekaz, dlaczego tak się stanie. Czyli tym razem byli nieco bardziej precyzyjni. Oczywiście, ryzyko, jakie niesie ze sobą ten marsz, jest właśnie z Trzecią Drogą związane. Dlaczego? Ponieważ może się okazać, że o ile zyska na tym marszu Lewica i Koalicja Obywatelska, o tyle może nieco stracić Trzecia Droga, ponieważ zbierze krótko mówiąc cięgi za to, że nie byli razem, że nie byli zmobilizowaną opozycją, więc jest pewne ryzyko.

Natomiast wydaje się, że liderzy Trzeciej Drogi byli nieco świadomi tego ryzyka no już po tym czerwcowym marszu. I oni, tak jak mówiłam kilka dni temu, zaczęli budować dosyć spójny przekaz, jakie podejmują w tej sprawie decyzje. A są one takie oto, że o ile w marszu zapowiedzieli udział kandydatów Trzeciej Drogi, o tyle sami uznali, że w ramach tysiąca spotkań w regionach będą spotykać się z ludźmi, z osobami niezdecydowanymi w miejscach, w których te osoby z jakiś przyczyn nie wiem, w marszu nie mogą uczestniczyć, no to przynajmniej rozszerzą pole rażenia jeśli chodzi o przekazy opozycyjne, liderzy Trzeciej Drogi w regionach.

Całkiem sprawne z punktu widzenia interesu tej partii komunikaty, aby z jednej strony pokazać tę spójność i taką mobilizację i taką jedność z partiami opozycyjnymi, a z drugiej strony wskazać, że jednak będą robić też ważne rzeczy, które też są zorientowane na sukces wszystkich partii opozycyjnych. Więc na pewno wyszło to zgrabniej niż w czerwcu. Z punktu widzenia interesu tej partii jest to całkiem logiczne.

W sumie z punktu widzenia interesów wszystkich partii opozycyjnych też tą decyzję da się obronić. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż istnieje to ryzyko, że właśnie Trzecia Droga nie będzie tym beneficjentem emocji, które wytworzył Marsz Miliona. Natomiast tym razem podkreślam tu jeszcze raz liderzy Trzeciej Drogi starali się to ryzyko minimalizować.

Natomiast, co było charakterystyczne dla Marszu Miliona Serc, jeśli chodzi o przekazy. Po pierwsze tutaj Koalicja Obywatelska, Lewica były oczywiście zorientowane na to, żeby swoje kluczowe przekaz do elektoratu potwierdzać, przypominać. Były elementy oceny stanu faktycznego, czyli odnosili się do tego, w jakim miejscu jest Polska, gdzie są obszary do koniecznej, pilnej interwencji. Natomiast było sporo pozytywnych emocji, sporo pozytywnych przekazów dotyczących przyszłości.

Dlaczego ta taktyka jest istotna? Otóż wiemy, że kampanie wyborcze prowadzone przez partię pretendujących do władzy powinny być zorientowane na spory przekaz pozytywny i na przekazy, w którym te emocje pozytywne są bardzo wyraźne. I taką taktykę zdają się stosować partie opozycyjne. I to jest z punktu widzenia takiej metodyki prowadzenia kampanii wyborczej ruch dobry.

Tym razem także widać coś zupełnie innego niż w porównaniu z czerwcem, to znaczy na Marsz Miliona Serc zareagowała Zjednoczona Prawica. Wtedy rzeczywiście w zasadzie reakcji zupełnie nie było, a wręcz informacjami o rozwiązaniach związanych z lex Tusk Zjednoczona Prawica przyczyniła się do wzrostu zainteresowania Marszem Miliona Serc. Tym razem Zjednoczona Prawica postanowiła zorganizować dokładnie w tym samym dniu w Katowicach dużą konwencję Prawa i Sprawiedliwości. I tym razem ta konwencja była nieporównywalnie lepsza niż wcześniejsza konwencja programowa PiS.

Na konwencji w Spodku w Katowicach Zjednoczona Prawica pokazała ogromną mobilizację. Byli bardzo uporządkowani, była bardzo atrakcyjna sceneria, dużo ludzi, zupełnie inne emocje niż widzieliśmy na ostatniej konwencji programowej. Przekaz Prawa i Sprawiedliwości był absolutnie zorientowany na dwa główne cele kampanijne tej partii, to znaczy na mobilizację swojego elektoratu i aby zrealizować ten cel na tej konwencji w Katowicach wszyscy, którzy mieli przemówienia, powtarzali przekazy dotyczące tego, co się Prawu i Sprawiedliwości udało, jakie grupy zyskały na rządach tej partii. Drugi swój cel związany z demobilizacją Prawo i Sprawiedliwość realizowało także z takimi przyjętymi technikami związanych z demobilizacją, to znaczy uruchomiło przekazy bardzo negatywne, związane z taką spersonalizowaną kampanią negatywną, dotyczącą przede wszystkim Donalda Tuska.

Więc rzeczywiście te dwa główne cele związane z mobilizacją i demobilizacją, jeśli chodzi o przekazy, które pojawiły się na tej konwencji, a które są ważne dla Prawa i Sprawiedliwości, zostały pokazane. W zasadzie każde wystąpienia, a występowała marszałek Witek, występował premier Morawiecki, więc tam rzeczywiście sporo osób w różnych obszarach się wypowiadało, ale przekaz powtarzał się jeden, czyli ta spójność była bardzo, bardzo wyraźna.

I tutaj oczywiście dominowały tematy związane z takim obszarem socjalnym, z kobiecym, bardzo mocne wystąpienie marszałek Witek, z kwestiami związanymi z osobami z niepełnosprawnościami. No wreszcie Niemcy, imigranci no i Donald Tusk w tym przekazie kampanii negatywnej. Więc Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście odrobiło lekcję z bardzo nieudanej konwencji programowej. Tutaj była inna energia. Duży porządek, duża spójność i zrealizowali bez żadnych wątpliwości cele, które sobie zakładali w zasadzie przynajmniej od września w taki sposób bardzo, bardzo uporządkowany, więc z całą pewnością obóz rządzący nie zostawił Marszu Miliona Serc bez odpowiedzi, tak jak miało to miejsce w czerwcu.

Zatem reasumując partie polityczne dziś rzeczywiście zorganizowały dwie duże imprezy. Pokazały przy tym bardzo różne strategie dotarcia do swoich grup docelowych i budowania przekazów. Natomiast oczywiście jedna i druga strona zrobiła to w sposób, który służy jej interesowi. I to trzeba bardzo mocno podkreślić.

Najbliższe tygodnie pokażą, jak te przekazy i czy te przekazy przekładają się na wzrosty sondażowe.

 ​